wtorek, 12 kwietnia 2016

Mała prośba.

     Wyobraźcie sobie taki koszmar:
      stoicie na scenie, dając jakiś występ. niech to będzie jakaś wesoła piosenka. Trema jak diabli, bo przecież wlepia się w Was mnóstwo oczu. I uszu. Wokół rozpraszające szmery i szepty. Do tremy dodajcie niepozwalające się skupić błyski fleszy i ciągłe pstrykanie. Ilość aparatów i kamer skierowanych w Waszą stronę równa się ilości osób na widowni.
      I jak przejść przez coś takiego? Może jakiś wprawiony celebryta dałby sobie z taką sytuacja radę, ale zwykły człowiek? Ciekawe...
      A co jeśli przed tymi wszystkimi kamerami i aparatami stoi trzylatek? Że to on jest bombardowany tysiącem psrtyków i błysków. Boi się już samego wyjścia na środek, a co dopiero tego całego zamieszania.
      Co się z nami, rodzicami, stało, że nie możemy wysiedzieć pięciu minut na występach naszych pociech, bez telefonu bądź cyfrówki w ręce? Żeby jeszcze choć niewielka część z tych zdjęć została wywołana i oglądana, to ten rodzicielski trud sam by się obronił.
Ale czy tak jest?
Nikogo nie oceniam, ale pomyślcie, czy nie przyjemniej było by się skupić na występie i łapać z dzieckiem kontakt wzrokowy...? Czy nie lepiej posłać uśmiech czy buziaka i pokazać, że jest OK, niż skupiać się czy "łapie ostrość"?
      Nie, nie jestem święta. Korci mnie jak nie wiem co, ale walczę sama ze sobą. Obiecałam sobie: tylko kilka zdjęć, jakiś filmik i siedzę w ciszy, skupiając się na doznaniach estetycznych. Nie udawajmy japońskich turystów...

Mam nadzieję, że jest tu ktoś, kto się zemną zgodzi ;-)








                                                                                     ***

     Po tym długim wstępie, jak zwykle nie na temat, nastąpi prezentacja. Tym razem 3 naprawdę grube albumy Harmonijkowe poleciały aż do Wielkiej Brytanii, do małej Amber.
Będzie co oglądać i wspominać (apropo' wywoływania wspomnień), bo każdy z nich pomieści aż 50 zdjęć.













      
      

1 komentarz:

  1. Też nie lubię tych wszechobecnych obiektywów. Lubię zdjęcia: robię i wywołuję. Ale zauważyłam, że nikt już nie patrzy, nikt nie 'przezywa'. Wszyscy uwieczniają... Pozdrawiam PS: piękne albumy :)

    OdpowiedzUsuń