czwartek, 29 października 2015

Oduczanie złych nawyków

        Jeśli chcecie się pozbyć jakiegoś niezbyt mile widzianego nawyku, to najpierw powinniście go oduczyć swojego dziecka. Często i konsekwentnie zwracajcie uwagę, by Tego czy Owego nie robiło, a bardzo szybko zobaczycie rezultaty. Najlepsze w tym wszystkim nie jest to, że oduczamy dzieci niepożądanych zachować, ale to, jak szybko dzieci zaczną uczyć nas.
 
         Codziennie słyszę: "mamusiu, nie mówimy No". Często to słyszę.

No, także tego....

Nawet nie przypuszczałam, jak bardzo tego "no" nadużywam i, że tak bardzo zacznę się pilnować.

                                                                                      ***

       Jeszcze trochę pomęczę Was wedding boxami. Sezon ślubny dobiega końca i to będzie jeden z ostatnich. ale mam nadzieję, że jeszcze czasem się jakiś trafi, bo bardzo je lubię.
Dziś duża wersja. I te właśnie naj najbardziej lubię, bo zdołają pomieścić naprawdę dużo i życzeń ślubnych i pamiątek. Być może na zdjęciach tego nie widać, ale 30cm x 40cm to juz według mnie słuszne wymiary.







piątek, 23 października 2015

DIY: Jak uzyskać "obdrapany" efekt.

    Jesień przynosi ze sobą kilka niedogodności. Dajmy na to takie przygotowywanie się i ubieranie do wyjścia. Warstwy, warstwy, warstwy. Czy ktoś zna jakieś dziecko, które lubi warstwy? Moje jest nad wyraz wyrozumiałe w tej kwestii, ale przy trzeciej zaczyna się niecierpliwić. Ktoś, kto choć raz próbował ubierać "na zimowo" kręcącego się trzylatka z pewnością wie, że jest zadanie trudne. Trudno się nie spocić i trudno nie wyjść z siebie. Chociaż może gdybym wyszła z siebie, to uniknęłabym spocenia. Cały ten wstęp jest jedna małą dygresją (gdzieś muszę wylać swoje żale), ponieważ bardziej denerwuje mnie to, że dni są coraz krótsze. Coraz trudniej zrobić dobre zdjęcie. Dobre czytaj jasne i wyraźne. Tak mało tego dnia, a i on się czasem do tego nie nadaje. Dlatego też muszę się usprawiedliwić, że dzisiejsze zdjęcia będą "takie se". Robione były w różnym czasie i nie robią najlepszego wrażenia, ale dziś tak naprawdę najważniejsza jest technika. Mianowicie pokażę, jak odnowić jakiś przedmiot i nadać mu efektu starocia.

      Wypadło na drewnianego konika, którego ktoś w kiepski sposób potraktował farba olejną. I ten kolor....uwierzcie mi- na zdjęciu wygląda dużo lepiej, niż w rzeczywistości.


     Należy go teraz zmatowić. Wystarczy zwykłym papierem ściernym. Chodzi o to, żeby powierzchnia była gładka i matowa. Dzięki temu farba ładnie pokryje powierzchnię.




      Na tym etapie należy nasz przerabiany przedmiot pomalować tzw. podkładem. Podkład musi kontrastować z wierzchnią warstwą. Jeśli chcemy, żeby coś było w jasnym kolorze, trzeba najpierw pomalować to na ciemny kolor. Ja wybrałam czarny.
Konik wygląda, jakby go zaatakował jakiś gryzoń. Być może mojemu dziecku przypomniały się czasy ząbkowania.... Nie wiem, ale dużo farby nie zjadł ;-)



Kiedy podkład jest już położony należy na niego nanieść odrobinę wosku. Taki ze zwykłej świeczki. Smarujemy wszystkie te miejsca, które chcemy potem obdrapać. Najczęściej kanty, a dla mocniejszego efektu tez resztę powierzchni.


Teraz trzeba nałożyć wierzchnią warstwę. Najlepiej, jeśli uzyskamy dokładne krycie, ale nie trzeba tego robić bardzo starannie, ponieważ i tak na koniec czeka nas szlifowanie.
Tak mój konik wygląda po nałożeniu 3 warstw. Wszystko zależy od tego, jaką farbą dysponujecie.


Pozostało już tylko szlifowanie. Staramy się zedrzeć wierzchnią warstwę. Wosk pod jasną farbą pozwala łatwiej ją usunąć i odkryć ciemną. Trzeba to robić uważnie ale zdecydowanie. I gotowe:




wtorek, 20 października 2015

Kuchnia Pod Lipami

       Moje dziecko oszalało. Ma totalnego świra na punkcie smoków. Muszę tylko wyjaśnić, że dla niego smokiem jest każdy faktyczny smok, każdy dinozaur i każdy bliżej nieokreślony stwór z ostrymi zębami. Im brzydszy, tym lepiej. Zapomniała bym o rekinach, bo to najnowszy obiekt westchnień mojego syna. Pokój Młodego zamienia się w Park Jurajski w zastraszającym tempie.
Mówi o "Smokach" nawet przez sen, a pierwsze słowa po przebudzeniu brzmią:

                                                     "Mamo, gdzie są moje Smoki??"

       Posiadanie dziecka z pasją bywa męczące. Bywa też czasami śmieszne, ale przyznaję tez, że stanowi to ogromne ułatwienie w wyborze prezentu. Właściwie już nikt z rodziny nie musi pytać, co Młody chciałby na Gwiazdkę, ponieważ odpowiedź jest już z góry przesądzona.


Ostatnio usłyszałam od niego:
- Mamo, Ty jesteś diplodokiem.
- Dlaczego?
- Bo jesteś wysoki!
Trochę mi ulżyło, bo już myślałam, że powie coś innego.


                                                                           ***


   Dziś kolejna szkatułka. Pomysłowa forma prezentu do nowo otwartej restauracji. Mam nadzieję, że przyniesie dużo szczęścia w prowadzeniu interesu ;-)











wtorek, 13 października 2015

Ślubny miesiąc

       Ostatni weekend upłynął pod znakiem wolności. Pierwszy raz od 3 lat doświadczyłam prawdziwej samotności. Maż spojrzawszy na artystyczny nieład, wszędzie porozkładane drewniane skrzynki i mój rozbiegany wzrok, postanowił się ulotnić. Zabrał Młodego do babci i zrobił mi tym samy piękny prezent, zostawiając mi cały weekend do własnej dyspozycji. Zaległości nadrobiłam, dom wysprzątałam i nawet film obejrzałam. Cisza i spokój była mi po prostu bardzo potrzebna. Mogę więc z nową energią zabierać się za kolejne projekty, co będzie widoczne w najbliższym czasie.

                                                                              ***

     Nie spodziewałam się, że ostatni Wedding Box z niespodzianką wywoła takie poruszenie. Tak się spodobał, że posypały się nowe wersje. Dziś dwie kolejne. Pierwsza miała przywodzić na myśl jesień, druga była bardziej elegancka. Mam cichą nadzieję, że osoby, które od 4 dni mogą nazywać siebie nawzajem Mężem i Żoną z przyjemnością wspominają swoje śluby, a moje Wedding Boxy będą pomagały im o nich wspominać przez długie lata.















     Środek, czyli samą niespodziankę pozostawiam już wyobraźni samego obdarowującego. Aż miło popatrzeć, ile wysiłku ktoś wkłada, aby komuś innemu zrobiło się miło.

P.S. Czy widzicie te DWA SMOCZKI?? ;-*



środa, 7 października 2015

Błękitna armia

      Niedługo młody skończy 3 latka,a ja wciąż się nie mogę nadziwić, jak to się stało, że jest już taki duży. Ostatnio zastanawiałam się, co mogłabym powiedzieć samej sobie zanim jeszcze zaczęła się przygoda zwana "macierzyństwem". Doszłam do wniosku, że miałabym dla samej siebie tylko 2 rady.

Nr 1.
DBAJ O SIEBIE!

Wiadomo- dziecko jest najważniejsze, ale warto poświęcić sobie rano choć 15 minut. Uczesz się, ubierz w miarę możliwości ładnie, a nawet umaluj. od razu poczujesz się lepiej i trochę lżej. Będziesz mieć więcej zapału i siły. Jeśli czujesz się jak niezbyt apetyczny worek "po dziecku" to najlepszy sposób aby poprawić sobie samopoczucie. Szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko.

Nr 2.
NIE SŁUCHAJ RAD!!

Nie ma chyba nic gorszego niż słuchanie tryliarda rad dziennie. Dające rady koleżanki, ciotki i sąsiadki na pewno mają dobre intencje i doświadczenie, ale jak czegoś nie będziesz wiedzieć, to po prostu zapytasz, prawda? Wszystkiego powolutku i ze spokojem trzeba się nauczyć samemu. Każde dziecko jest inne i nie da się do wszystkich stosować tej samej instrukcji obsługi. Bo taką instrukcję ma tylko mama i tata, bo to oni najlepiej znają swoje dziecko.


                                                                                ***

      Dziś wyposażenie malutkiej garderoby. Błękit, krem i małe śpiące sówki idealne do małych słodkich ubranek. Nie tylko dla chłopca. Kto powiedział, że chłopcy maja monopol na błękit? I gdzie jest napisane, że wszystko dla dziewczynek ma być różowe?