piątek, 28 lutego 2014

Z rycerzem w tle

    Nie znoszę wczesnej wiosny. Wszyscy mówią jak to cudownie i wspaniale, że znów robi się ciepło. Ja też bardzo chciałabym się z tego cieszyć, ale na pierwszy plan raczej wychodzi przesilenie wiosenne i ogólna niemoc. Po prostu taka pogoda wpływa na mnie zamulająco. Potrafię usiąść nad czymś i siedzieć tak przez dwie godziny, przeważnie gapiąc się tępo co tam "mądrego w necie dają". Rezultat jest taki, że patrze na zegarek, okazuje się, że jest 1:00 w nocy, a ja nie zrobiłam nic- kompletnie!. Jedynym wytłumaczeniem jest to, że próbuję robić cokolwiek, jak pan synek śpi. Bo inaczej to nie da rady i zaczynam wszystko w dość późnych porach. Tak naprawdę to ja kocham jesień! Naprawdę! Uwielbiam te pierwsze chłody. Najlepiej, jak jest dość buro i ponuro. Być może dlatego, że wtedy właśnie czuję się najlepiej. Ale może lepiej skończę ten temat, bo nie będę się pogrążać.

     Staram się jak mogę i biorę się w garść. A rezultaty są następujące:

1) Rycerz "Igor" w srebrnej zbroi- bardzo duże litery. Igor już jutro pojedzie na Koniec Świata;






2) Młodszy pomocnik rycerza "Jaś"- literki mniejsze, w sam raz na łóżeczko
"Jaś" jeszcze nie znalazł domu, więc jeśli komuś się podoba- zapraszam tu: KLIK






niedziela, 23 lutego 2014

Dresowa elegancja

     Bawełna dresowa opanowała już wszystkie ulice. Nie można już powiedzieć, że zarezerwowana jest dla przedszkolaków i sportowców. Najbardziej podobają mi się te egzemplarze, które przez krój mogłyby być typowo eleganckie, ale jednak dzięki temu materiałowi stają się codzienne. Przede wszystkim bardzo wygodne.
     Pomyślałam, że podążę za trendami i powstała bardzo fajna dresowa muszka. Najlepsze w niej jest to, że będzie pasowała i do garnituru i do szortów. Za każdym razem doda odrobiny luzu.

Podoba Ci się taka wyluzowana mucha?
Zapraszam na aukcję: KLIK






czwartek, 20 lutego 2014

Scrapbooking na każdą okazję

   Jeśli chodzi o techniki ręcznego wytwarzania moje możliwości ciągle się poszerzają. Od przyszywania guzika do restauracji mebli. Doszłam niedawno do wniosku, że mogę się nauczyć absolutnie wszystkiego. Najlepiej uczę się metodą prób i błędów. Jej dość dużą wadą jest to, że zabiera dużo czasu i marnuje mnóstwo materiału. Ale jeśli komuś nie przeszkadza takie poświęcenie to szczerze tą metodę polecam. Wtedy chyba najlepiej wykształca się coś na kształt własnego stylu.
    Chciałam dziś wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy, którą bardzo lubię. Mowa o scrapbookingu. W moim przypadku pojawia się głównie na kartkach okolicznościowych i przepiśnikach, które mieliście już okazję oglądać tu: KLIK Strasznie lubię te wycinanko-wyklejanki. Czuję się przy tym trochę jakbym wróciła do szkoły. W podstawówce właściwie każda lekcja wyglądała jak skrapbooking...
     Nie wiem dlaczego, ale ze wszystkiego, co robię właśnie to zajmuje mi najwięcej czasu. Niby niepozorne wyklejanie, a jak siedzę czasem nad jedna kartką godzinę. Najwięcej czasu pożera dobieranie kolorów. Jestem  tej kwestii wybredna, jakby od tego zależało moje życie. Być może dlatego bardzo rzadko kiedy nie jestem zadowolona z efektu...?
       Pochwalę się kilkoma dotychczasowymi kartkami, a jeśli ktoś jest zainteresowany tym, co robiłam, zanim tu trafiłam zapraszam na mojego starego bloga: "Wytwórnia Kreatywna".













czwartek, 13 lutego 2014

Świętego Walentego

   Niektórzy nie uznają tego dnia i marudzą, że nie nasze, że takie...amerykanskie. Bo przecież wszystko, co amerykańskie to zło totalne. Jednak dla wszystkich, którzy nie widzą nic złego z okazywaniu sobie uczuć i obdarowywaniu innych przesyłam świeże, jeszcze gorące serduszka. Taki drobiazg wywoła uśmiech na każdej twarzy. Myślę, że uśmiech jest tym szerszy, jeśli prezent jest anonimowy. Dostaliście kiedyś anonimową walentynkę?
Hmmm kiedyś się zdarzyło;-)





środa, 12 lutego 2014

Staś

    Ostatnio pewna Pani, widząc co "wyczyniłam" powiedziała: "O Boże, że też się Pani chce...?!". No właśnie, chce mi się i to jeszcze jak! Teoretycznie powinno mi się nie chcieć. Tak cenny czas, kiedy mały śpi powinnam wykorzystać inaczej. Np. leżąc? No nie, to nie dla mnie. Jedni sprzątają, gotują, czytają, a ja rozwalam. Tak, bo w trakcie mojego procesu twórczego tworzy się również bałagan. Jak dla mnie te dwa zjawiska są nieodłączne. Chyba nigdy nie przestanę się dziwić, jak można utrzymywać porządek w trakcie tego typu pracy. A są osoby, które to potrafią. A ja....chyba przestanę z tym walczyć, bo to bez sensu.
     Co do motywacji, to chyba najbardziej napędza mnie to, że ktoś to docenia i, że faktycznie komuś się to podoba. A już szczytem szczęśliwości jest dla mnie fakt, że ktoś chce mieć tylko dla siebie to, co wyczynią moje ręce.
      (Dlaczego ja nic nie odkładam na swoje miejsce...??)

    Przedstawiam Stasia:





środa, 5 lutego 2014

Potwór Ci przypomni

    Długość popołudniowej drzemki jest wprost proporcjonalna do ilości czasu spędzonego na mrozie. Czemu ja wcześniej na to nie wpadłam. Albo, czemu nikt mi tego nie powiedział? Przecież zawsze lepiej zwalić na kogoś innego. Podsumowując drzemka, która trwa 3 godziny to ósmy cud świata ;-))
    Dziś króciutko, bo nie mam czasu. Dodatkowo słońce podnosi nie tylko humor, ale też kurz, a to przecież nieładnie wygląda.
    Jako osoba, która zawsze ma poupychane po kieszeniach różnie papierki (te potrzebne i te mniej potrzebne) wymyśliłam taką oto nowość w moim arsenale. Okładka na książeczkę z potworem-kieszonką. Można tam schować jakieś drobiazgi, które powinny być pod ręką. Na przykład karteczkę z godziną umówionej wizyty. Co Wy na to??

Jeśli komuś taki przypominacz przypadł do gustu, zapraszam na aukcję: KLIK






wtorek, 4 lutego 2014

Julia

   Skąd u dzieci tak silne zainteresowanie telefonami? Choćbym nie wiem jak się starała, to i tak nie da się oszukać jakim starym modelem, musi być koniecznie mój. A jak nie jest dotykowy to zdziwienie na jego twarzy jest rozbrajające. Z tego co się już zorientowałam, to telefony prawie wszystkich moich znajomych mam są biedne: zaślinione i ciągle maltretowane. Mój młody odkrywca doskonale już umie sobie telefon odblokować. I nie jest to kwestia przypadku-doskonale wie, gdzie się znajduje magiczny guziczek. Ba, odkrył kilka funkcji w moim telefonie, które przedtem nie były mi znane, a są bardzo przydatne.
    Skoro są telefony dla żołnierzy, dla dzieci, czy dla osób, które często słuchają muzyki, to czemu nikt jeszcze nie wymyślił telefonu dla Mam? Musiałby być po prostu ślinoodpodrny, wstrząsoodporny i mieć bardzo wytrzymały ekran. Dodatkowo myślę, że nie zaszkodziło by, gdyby był ładny. Tak, to też zdecydowanie jest ważne. Producenci, zastanówcie się, bo może czeka na was interes życia.

    A oto kolejne okładki. Ktoś na pewno pomyśli: znowu to samo. Fakt, wzór jest ten sam, w dodatku ten właśnie magluję najczęściej. Pokazuję je tak naprawdę dlatego, że każda z moich okładek jest jedyna w swoim rodzaju. Zawsze czymś się różni. Nie robię ich taśmowo, tylko do każdej podchodzę indywidualnie i za każdym razem kolory i wykończenie kompletuję od nowa. Ktoś, kto ma wprawne oko na pewno zauważy.