wtorek, 9 maja 2017

DIY: zmaluj coś na ścianie

        Może zacznę od tego, że w planie mieliśmy jedynie odświeżenie mieszkania. Wiadomo, jak to jest- kiedy w domu ma zawitać nowy członek rodziny, włącza się tryb "wicie gniazda", na który raczej nie mamy wpływu. U jednych objawia się całkiem normalnie. Przygotowania obejmują kompletowanie wyprawki, sprzątanie mieszkania i organizacja kącika dla maluszka. Bywa też tak, że niektórym kompletnie odbija. (Czyt. "Ja").
        Pierwotna wersja zmieniała i rozszerzała się z dnia na dzień i co chwilę w mojej głowie pojawiały się nowe pomysły. Doszło do tego, że to, co mieliśmy (teoretycznie) skończyć w tydzień rozciągnęło się do czasu bliżej mi nieznanego, ponieważ po kilku tygodniach przestałam to rejestrować i wreszcie zaczęłam się obawiać czy najnormalniej w świecie się wyrobimy.
        Mimo wszystko jakoś się udało i żadne przeszkody nie odstraszyły mnie od planu, który miałam do zrealizowania. I tak, przykładowo powstała nasza górska ściana.






       Proste geometryczne kształty to był idealny wybór na pierwsze mazanie po ścianach. Małe prawdopodobieństwo spaprania tak pięknej świeżej białej ściany.
       Jeśli posiadasz zwykłą taśmę malarską, farbę, wałek i trochę chęci, na pewno Ci się uda.
Farby dostępne są w takiej ilości kolorów, że aż głowa boli, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Polecam jednak wykorzystać to, co pozostało nam po malowaniu ścian. Zawsze coś zostaje, więc takie resztki idealnie nadają się do stworzenia własnej mieszanki.  Mieszanie kolorów bywa nieprzewidywalne, ale to świetna zabawa i oszczędność za jednym razem.






     Taśmę na wierzchołkach trzeba było kleić dwukrotnie. Po wyschnięciu szarej farby można było od nowa stworzyć miejsce do malowania.




     Całość powstała w jeden wieczór. lampka chmurka, która moim zdaniem idealnie do tego krajobrazu pasuje pochodzi z IKEA.





2 komentarze: