piątek, 12 maja 2017

Akcja reanimacja: pojemniki do pokoju dziecięcego

       Kto obserwuje mnie dłużej, wie, że nie lubię niczego marnować. W rzeczach teoretycznie nadających się na śmietnik widzę potencjał i staram się wykorzystać je ponownie i przywracać do życia lub dawać zupełnie nowe znaczenie. Nie należy tego mylić ze zbieractwem. Broń Boże, nie kolekcjonuję wszystkiego i nie zbieram śmieci. Wybieram tylko perełki, przedmioty, które faktycznie do czegoś się nadają, są wykonane z porządnych materiałów i które w rezultacie mogą bardzo się przydać. A może to one wybierają mnie...?

       Przemeblowanie i kompletna zmiana kolorystyki w dziecięcym pokoju sprawiła, że nic z wcześniejszych pojemników do przechowywania nie pasowała mi do "nowego".
Kto ma dzieci, wie, że gdzieś te pierdoły trzeba schować i, że w dzisiejszych czasach ilość zabawek przerasta ludzkie pojęcie. Wiemy też doskonale, że najlepsze są do tego różnego rodzaju pojemniki. Nada się każdy rodzaj i każda ilość. Kartonowe, plastikowe- jednym słowem wszystkie. Jeśli jakimś cudem jeszcze dodatkowo ładnie wyglądają i można je wyeksponować na półce, to ja jestem za.
       Dzieci, jak najbardziej mogą uczestniczyć w całym procesie- bo to świetna zabawa. Mogą wybrać swój ulubiony motyw i z naszą niewielką pomocą stworzyć coś dla siebie. Być może później będzie łatwiej nam je nakłonić do sprzątania w swoim pokoju...?
 
      Aktualnie, największym dzieckiem w domu jestem JA! A kto zabroni rządzić grubaskowi w 9-ym miesiącu ciąży? Nikt mi nie podskoczy, więc motyw, materiał i całą resztę wybrałam ja.

     Bazą do tej reanimacji była bardzo duża i solidna tekturowa tuleja "niewiempoczym" i plastikowy pojemnik  z wieczkiem po żelkach.
    Poszło sprawnie i szybko, bo najważniejszym elementem działania było po prostu obklejenie ich filcem. Można używać do tego taśmy dwustronnej lub kleju na gorąco. To moje dwa ulubione "narzędzia", których nigdy nie może zabraknąć w domu.
    Nie mam zdjęć z fazy twórczej, ponieważ wszystko poszło tak sprawnie i tak mnie pochłonęło, że nie miałam na to czasu.
    Jedynym problemem stało się stworzenie dna dla tulei. Wystarczyło wkleić do środka koło w grubej tektury. Zostało ono unieruchomione również klejem na gorąco i przykryte filcem zarówno od wewnątrz, jak i od zewnątrz.
    W naszym domu zdecydowanie królują dinozaury i stwory pochodzenia bliżej nieznanego. Im brzydsze, tym lepiej. Teraz mają gdzie mieszkać i zdecydowanie wiedzą, gdzie ich miejsce ;-)















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz