piątek, 12 czerwca 2015

DIY- małe zmiany, duże efekty

       Pomyślałam, że pokażę Wam mój ulubiony sposób modyfikacji ubrań. Może "modyfikacja" to za duże słowo...prędzej zmiana. Mniejsza lub większa, zawsze bardzo mnie cieszy. Ciesz mnie tym bardziej, jeśli mogę w nudny już lub sfatygowany ciuch tchnąć odrobinę nowego życia.
       Przeróbki mają tę fantastyczną zaletę, że są tysiące możliwości. Jak nie więcej. Odrobina wysiłku i mamy COŚ, czego nie ma nikt inny. A przecież nie lubimy wyglądać tak samo. Idziesz sobie na imprezę/ulicą i idzie laska w takich samych spodniach, co Ty. I co się wtedy dzieje?? "O Jezu, na pewno ja mam w nich większy tyłek niż ona!".
       Zdaję sobie sprawę też z tego, że nie każdy może szyć i przerabiać na wyższym lewelu. Nie każdy się do tego nadaje, tak, jak nie każdy jest w stanie skonstruować silnik odrzutowy. Nie i koniec. Sama wiele razy musiałam wyrzucać owoce mojej radosnej twórczości, bo mówiąc delikatnie po metamorfozie nadawały się do: NICZEGO.
       Ale oto przychodzi ratunek, a może raczej podpowiedź z mojej strony, co może zrobić każdy i efekt będzie zadowalający. Nie jest to może nie wiadomo jaki HENDMEJD, ale właśnie o to chodzi, żeby przy małym nakładzie pracy i środków stworzyć coś fajnego. Daję gwarancję jakości, że po takim zabiegu każdy spyta: "a gdzie kupiłaś??". I wtedy pojawia się duma i satysfakcja, jako efekty uboczne naszej kreatywności.

    Do rzeczy- uwielbiam ćwieki! Są tanie trwałe, łatwo dostępne i falami, co kilka sezonów bardzo modne. Poniżej przykładowa, delikatna metamorfoza koszuli mojego Urwisa. Nic jej nie dolegało, szczerze mówiąc bardzo ja lubię, ale chciałam nadać jej troszkę inny charakter. A czy się udało sami oceńcie:







7 komentarzy:

  1. He, he masz rację małe zmiany, ale efekt wielki!
    Fajnie :) Miłego dnia dla Ciebie!
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Super! I jeszcze z tą muchą :) Brawo za pomysł.
    Pozdrawiam serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. O wow super. Szkoda, że kawa została odsypana a od rana idzie już drugie mleko.

    OdpowiedzUsuń
  4. I coś tu zegarek jakoś źle działa.
    Dodaje więc, że od rana tj. od 8 (sam osobiście przyniosłem) do godziny 12 i mleka zabrakło.
    Ale kawa jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "TurboDymoMen"?? Serio?? Fajny nick. A co do tej kawy, to teraz jak mnie nie ma, to się dopiero okaże, kto jej tyle pije ;-))

      Usuń
  5. Najnowsze wieści - mleko zabrane z magazynu nie trafiło do biura. Zaginęło w transporcie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmm, tu naprawdę trzeba wszcząć śledztwo. Mam taką propozycję dla Ciebie TurboDymoMen. Zdobądź licencję detektywistyczną, dodatkowo możesz prowadzić bloga z poradami typu, "jak znaleźć złodzieja mleka". Z tego są naprawdę dobre pieniądze. Zegar faktycznie źle chodzi i nie wiem co z tym zrobić.

    OdpowiedzUsuń