piątek, 7 sierpnia 2015

E & Ł

     Internet to błogosławieństwo. Jeśli się z niego umiejętnie korzysta.
Jeśli natomiast korzystamy z tego cudu nieumiejętnie może się okazać zgubny.
Mamy dajmy na to sytuację, w której NATYCHMIAST potrzebny jest nam przepis na pyszne ciasto. Zakładając, że nie mamy sprawdzonego sposobu i nie chce nam się wertować książki kucharskiej (lub jej po prostu nie mamy), surfujemy w "internetach".

    I JEST! jest piękne zdjęcie, jest przepis i zapewnienia autora, że to przepis Babuni i, że najlepsze pod słońcem.


   Ludzie, na Boga, czytajcie komentarze. Wie, że nie wszyscy o tym zapominają, ale ja prawie za każdym razem. Kupuję wszystko oczami i tak jest też jest w tym przypadku.
Czy widział ktoś kiedyś zakalec o objętości całego ciasta? Bo ja tak, ale dopiero po odkryciu tego rekordu raczyłam zajrzeć do komentarzy pod przepisem.....
Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że wszyscy pisali, że prawdopodobnie autor zapomniał o jakimś (najwyraźniej ważnym) składniku.


                                                                                 ***


      Wieszaki na ubrania. Niby nic, bo każdy ma, chowa do szafy i ma spokój. Moim takim małym marzeniem jest, żeby każdy, choćby najmniejszy przedmiot, którego używamy był estetyczny. Niektórzy podchodzą do tego z punku widzenia funkcjonalności i nie zależy im na wyglądzie. Ideał powinien (według mnie) spełniać trzy warunki: funkcjonalność, jakoś i estetyka.
Jako, że diabeł tkwi w szczegółach, to może takie właśnie ręcznie malowane drewniane wieszaczki wywołają uśmiech na twarzy, kiedy rano ich właściciel będzie zaspany ubierał się do pracy.
Te dzisiejsze są dodatkowo wieszakami małżeńskimi- już nikt się nie pomyli ;-)





4 komentarze: