czwartek, 27 sierpnia 2015

Ten, co na ucho nie nadepnął.

        I zaczęło się. Znoszenie do domu skarbów znalezionych na dworze. Kije, kamienie, ślimaki i kupy to jest teraz na topie. Na szczęście tych ostatnich nie dotyka, ale jest zafascynowany ogromnie. Za to kamienie wędrują z nami do domu z różnych powodów. Najważniejszym z nich jest to, że "DUŻY". I wydaje mu się, że jest to wystarczające uzasadnienie, abym i ja dostrzegła w szarym kamlocie tę niezwykłość. No nic- najważniejsze, że on ją widzi. Nie mam nic przeciwko, bo chyba każde dziecko musi przejść przez etap zbieractwa. Nie przeszkadza mi to, ale od jakiegoś czasu dokładnie sprawdzam wnętrze pralki, zanim przejdę do wrzucania tam ubrań.

     A Wy drogie mamusie też pierzecie czasem kamloty...?

                                                                           ***

   
     Słoń, bo o nim mowa w tytule na szczęście nikomu na ucho nie nadepnął. Wręcz przeciwnie- na przekór- przeznaczony dla osoby zajmującej się muzyką zawodowo, ma inspirować i pomagać zbierać porozrzucane nutki.







2 komentarze:

  1. Kiedyś uprałam resoraka :) NA dobre mu wyszło. ;)
    A znoszenie kamieni znamy, znamy... A znacie książeczkę ,,Kamyki Astona"? Rodzice Astona są dla mnie wzorem niedoścignionym.

    Bardzo lubię taki filc roboczy, czy jak on tam się zwie. Jest taki nieujarzmiony. :) Koleżanka zdolna uszyła mi z niego torbę. Od jakiegoś czasu podglądam i podziwiam z jaką precyzją i pomysłowością wykonujesz swoje cuda.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego tytułu nie znam, ale chętnie poznam, Zawsze warto sięgnąć po to, co ktoś poleca.
      Tak ten filc ma w sobie coś fajnego. Niby taki surowy, a jednak, jak się dobrze przemyśli, to wychodzą z niego fajne rzeczy- nawet dla dzieci. Dopiero zaczynam z nim zabawę- mam nadzieję, że będzie go więcej na blogu.
      Dziękuję bardzo za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń