piątek, 6 grudnia 2013

6 grudnia

       Pamiętam dokładnie, jakby to było wczoraj. Pół nocy nie mogłam zasnąć, bo nasłuchiwałam czy już idzie. Muszę przyznać, że naprawdę wierzyłam w Świętego Mikołaja. Bylam święcie przekonana, że wchodzi do nas przez okap kuchenny. Nie moglam się tylko nadziwić, jak taki gruby facet się tam mieści i nigdy nie zrzuca tych wszystkich przyborów kuchennych, które tam wisiały. Niestety ludzie mają rację- czas płynie szybciej, niż nam się zdaje. Dziś już grozi mi trzydziestka, a wspomnienie dziecięcych emocji jest tak świeże, jakby wcale nie mineło 20 lat.
jak byłam młodsza to wydawalo mi się, żę ktoś kto pamięta rzeczy sprzed 20tu lat jest już stary. Pora wydłużyć tę granicę do 30.  Może to wyglądać tak, jakbym miała jakiś problem ze swoim wiekiem. Otóż, zaprzeczam. Nie przeszkadza mi to, że mamy coraz więcej lat, bardziej drażni mnie fakt upływającego czasu.

     Zastanawiam się co ja mogłabym sobie życzyć? hmm, jaki prezent sprawiłby mi radość? No i odkryłam, że istnieje kilka drobiazgów o których marzę- wreszcie. Myślę, że nawet chwilowy brak realizacji tych pragnień nie będzie taki zły. No bo czy nie ma nic lepszego od zasypiania z myślą: "Jak ja bym chciała to mieć"?
     Aktualnie (czyt. w tej chwili) najlepszym prezentem dla mnie jest odrobina ciszy i spokoju. Zazwyczaj o tej porze dnia robię sobie kawę, bo trwa drzemka mojego synka. Dziś z racji tak wyjątkowego dnia zrobiłam sobie na obiad frytki. A żeby poszło w.....;-)) Chyba zasłużyłam. Większe marzenia zostawiam na większe okazje.

I tego też Wam życzę! Żebyście zawsze mieli marzenia, pragnienia. I żeby niektóre się spełniały, a niektóre przechodziły dalej- nawet na całe życie.
A jeśli ktoś nie ma już jakiś marzeń, to niech się zastanowi, czy wszystko jest OK.


     Żeby nie było tak łyso dziś jako załącznik dziś chustecznik i moja skarbona Kaczucha jako mistrz drugiego planu:




      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz