czwartek, 18 sierpnia 2016

Aniołek na Chrzest

      Tak a'propos dzisiejszego wytworu mojej kreatywności przypomniały mi się Chrzciny mojego własnego Aniołka. Wspominam je z uśmiechem na twarzy. Jaka ja byłam z siebie dumna, że taaaki piękny lniany garnitur nabyłam. Ale serio- naprawdę był super. Prosty, kremowy-cud, miód i orzeszki.  Nie przewidziałam tylko, że ostatnie dni kwietnia mogą być tak zimne i, że lniany garniaczek to trochę za mało. Nie próbowałam nawet przekonywać syna, żeby zacisnął zęby i wytrzymał niemały chłodek. Może dlatego, że ich nie miał, a może dlatego, że tak robią tylko mamy, ciocie i babcie. Dobrze wiecie o co mi chodzi....!
Kurtka? Na taki garnitur?! Nigdy!
       Pod strój galowy zostały więc wciśnięte kalesony i sweter. Ha!! Kreatywnie, ale trochę ciasno. Nie było chyba najgorzej, bo nie protestował. I myślcie sobie, co chcecie, ale cel został osiągnięty.
Wspomnienie nasuwa się tez ze względu na dzisiejszą pogodę, bo nie pamiętam, żeby w sierpniu było kiedykolwiek 10 stopni.


                                                                              ***

      Taki aniołek  powędrował na Chrzest pewnego małego chłopca.
      Na pamiątkę.
      W twardej okładce.
      Z kieszonką na prezent ;-)









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz