piątek, 10 lipca 2015

Ach ta dzisiejsza młodzież.

    Strasznie mnie denerwuje, jak ludzie powtarzają różne dziwne frazesy, które wrzucają wszystkich do jednego worka, bez wyjątku. Stereotypy znaczy. Tak często to robią, że po pewnym czasie sami zaczynają wierzyć w to, co bezmyślnie powielają. Jest kilka takich, które powodują, że za każdym razem mam ochotę się odezwać, ale tego nie robię. Dlatego właśnie dziś się odezwę. Choćby wirtualnie.

   W kółko słyszymy tylko:
 
"bo ta dzisiejsza młodzież....." 

 Taaaa.
 
Albo:

"Te dzieci to teraz tylko przed tymi komputerami siedzą i sobie oczy psują....."


         Muszę, po prostu muszę obalić ten mit. Każdego niedowiarka zapraszam na moje własne osiedle, gdzie od rana do wieczora słychać głośne śmiechy. Z przyjemnością przyglądam się z okna "robaczkom", które wcale nie różnią się od tych wychowywanych w latach 80'ych czy 90'ych. Nie wierzę, że nie mają komputerów, tabletów czy smartfonów. To dzieci takie same, jakie były zawsze- uwielbiające bawić się na dworze. Jeżdżą rowerami, skaczą na skakankach, skaczą w gumę czy strzelają z łuków.

        I nawet nie przeszkadza mi, że cała trajkocząca zbieranina uwielbia ławkę pod moją klatką, bo jak widzę nastolatki bawiące się w chowanego to mnie to po prostu rozczula.

       Byli też widywani rycerze jak spod Grunwaldu czy tajniacy z bronią, ale prawdziwym hitem były kiedyś wyścigi w sklepowych wózkach z Biedronki. Do dziś się zastanawiamy skąd oni je wytrzasnęli....?


                                                                              ***

        Szaro-zielony "LEOŚ" dla Leosia Słodziaka. Precz ze stereotypem chłopięcego koloru (czytaj niebieskiego). Dodam też, że Leon to moje ulubione imię męskie i mam do niego wielki sentyment. Synuś nasz kochany miał takie imię otrzymać, ale to już dłuższa historia.






      

2 komentarze:

  1. Hmm...ja niestety też powtarzam ten frazes ;) U nas też są dzieciaki, które bawią się na podwórku. Ale uszy czasami więdną, od wiązanek jakie puszczają.
    Na naszym placu zabaw są dzieci ze szkoły i widzę/słyszę, co się dzieje. W moich czasach, a chodziłam do tej samej szkoły nie do pomyślenia były takie odzyzwki. Chłopcy na w-f przy nauczycielu krzyczą 'k.rwa!', dziewczynka z 'zerowki' bez powodu odzywa sie do mojego 3 latka 'WTF, wyssalo ci mozg?' Obok jest nauczyciel i nic nie reaguje.
    Innym razem chłopiec niszczy nam krede, ktora rysujemy i pani nauczycielka sama mowi, ze bez sensu zwracac uwage...

    Wyscigi w wozkach z Biedronki? Super. Myslalam, ze sa na zakupy...

    Za stara chyba juz jestem, ale widze ta nasza dzisiejsza mlodziez zupelnie inaczej. Przeraza mnie to, co sie dzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem doskonale o co Pani chodzi. Dzieci są w dzisiejszych czasach często okrutne i...hmm okropne. Ale wszystko zaczyna się w domu. Powtarzają to, co mówią w domu rodzice. Można odnieść wrażenie, że niektórzy ludzie hodują swoje dzieci, a nie wychowują. Chyba mamy to szczęście, że mieszkamy wśród ludzi, którzy wiedzą, że dzieci same nie są w stanie odróżnić tego co jest dobre, od tego, co jet niedobre. Sama nie boję się odezwać, kiedy widzę nieprawidłowe zachowanie. Szkoda też, że nauczyciele są dziś jacyś tacy bezpłciowi. Jakby się bali tych dzieci... A przecież oddajemy im swoje pociech poniekąd po to, aby je wychowywali, a nie głaskali. A ztym wózkiem, to naprawdę nie wyglądało tak źle, jak można to sobie wyobrażać. ;-)

      Usuń