Nasuwa mi się jedno spostrzeżenie. Można się ze mną nie zgadzać, ale jakby nie było ostatnie dni minionego tygodnia upłynęły pod znakiem jedzenia.
Tłusty czwartek - komentarz jest zbędny.
Piątek trzynastego - dojadamy resztki po czwartku (jeśli takie jeszcze posiadamy). Wersja dla przesądnych- zajadamy stresa, że coś złego nam się przydarzy.
Walentynki - wszelkie rodzaje słodyczy, romantyczne kolacje, generalnie serduszka pod każdą postacią. Czy ktoś zauważył, że w większości są one jadalne? I zazwyczaj bardzo słodkie? Względnie, dla zagorzałych przeciwników Walentynek można powiedzieć o szeroko pojętej miłości do jedzenia. Nie koniecznie związanej z obchodzeniem dnia zakochanych.
Dla łasuchów był to bardzo miły weekend. Tak, wiem coś o tym. Ogromna słabość do słodkiego smaku nie pozwala mi rezygnować z takich przyjemności. Słodycze słodyczami, ale ostatnio doszłam do wniosku, że nie znam nikogo, kto nie lubiłby jeść- tak w ogóle. I przyszedł mi do głowy pomysł. Skoro już tak bardzo lubimy się z nasza lodówką, to można sprawić, żeby wyglądała nieco inaczej. A czemu nie.... Wyszło trochę jak w Alicji w Krainie Czarów. Namawia nas: "Eat Me". A potem staniemy się: duzi. Drewniane litery ze sklejki potraktowałam najpierw czarna farbą, potem białą. Na koniec trochę je podrapałam i TA DAAAA!!
Magnesy na lodówkę by Mama Kreatywna gotowe:
Ale żeby nie było tak słodko, na straży zawsze stoi ON:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz