wtorek, 22 stycznia 2019

Pojemnik na zabawki z szyderczym uśmiechem

        Styczeń to dla mnie już prawie jak wiosna. Kiedyś pisałam, że zaraz po nowym roku zaczynam zaklinać zimę i przywołuję te cieplejsze dni. Włącza mi się tryb "wiosenne porządki" i biorę się za to wszystko, co inni robili przed Świętami. Nie można tego zmarnować, bo taka wena może się szybko nie powtórzyć. Kiedy przestrzeni do wykorzystania ma się niewiele, a przedmiotów niewspółmiernie dużo, wtedy są tylko 2 rozwiązania. Trzeba wszystko wyrzucić, albo znaleźć w sobie tyle pomysłów i dyscypliny, żeby to miało ręce i nogi, a codzienne ogarnianie wspólnej przestrzeni stało się szybkie, a nawet przyjemne. Sprzątanie zabawek i układanie ich rodzajami jest zbawienne. Niby proste i oczywiste, a może nie do końca? Konsekwencja  może sprawić cud i nawet dzieci będą wiedziały, jak zabrać się za porządki. Tyle z teorii. Z praktyką może być gorzej. Z pomocą przychodzą pudla, pudelka i pojemniki. Można je nawet podpisać, lub opatrzeć obrazkami klocków, ludzików, samochodzików itd.

       Wymyśliłam GO już dawno - jeszcze zanim podobne pojawiły się w Biedronce. "Wymyśliłam" to może trochę za dużo powiedziane, bo inspiracja przyszła z internetu. Znalazłam nawet takie okazy, których cena przedstawiała się w postaci 3 cyfr (!!!). Mój syn, który jest wielkim fanem dużych ostrych zębów, był zachwycony. "Straszny" pojemnik na zabawki z szyderczym uśmiechem idealnie się u nas dopasował.

I nawet nie boi się dzieci ;-)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz