wtorek, 31 grudnia 2013

Ostatni dzień starego roku.

     W ten ostatni dzień starego roku wszystko się poukładało. Nic nie zrobi się samo, więc troszkę się musiałam namachać, ale opłacało się. Poczucie ładu i porządku naprawdę pomaga zorganizować myśli.Podobno tak powinno być: na Sylwestra posprzątać i poukładać wszystko tak, żeby w Nowy Rok wejść "na czysto". Jedną z ważniejszych opcji jest spłata długów. Mam w tym momencie na myśli te drobniejsze, bo co mają zrobić w tym momencie wszyscy szczęśliwi posiadacze długoterminowych kredytów mieszkaniowych.... Skoro coś komuś jestem dłużna proszę się zgłaszać- jest jeszcze jakieś 9 godzin.
      Początek roku to dobry moment na zmiany i postanowienia. Ale równie dobrze może być środą czyli jednocześnie środkiem tygodnia, który normalnie nić nie znaczy. Do czego zmierzam...? Zmierzam do tego, że tak naprawdę każdy moment jest dobry na zmiany i postanowienia- nawet środek tygodnia.

     Na kolejny 2014 rok pozytywne przesłanie:




sobota, 28 grudnia 2013

Kto ma córeczkę?

   Kto ma córeczkę może zatopić się w gąszczu różu, kokardek, świecidełek i różnorakich ozdób. Zapuszczanie włosków, czesanie w kiteczki, warkoczyki czy inne fryzuropodobne stwory. I to właśnie jest fajne. Dziewczynki są słodkie i trzeba to podkreślać. Z chłopcami niestety nie można poszaleć i to jest chyba jedyna rzecz, za którą mogłabym tęsknić mając synka. Jednocześnie myślę (ale to tylko i wyłącznie moja opinia), że z różem i ozdobami nie należy przesadzać. Koniec kropka.

Podobają Ci się moje opaski? Zapraszam tu: KLIK







wtorek, 24 grudnia 2013

Zdrowych, spokojnych

    Choć Wigilia już za nami ślę najserdeczniejsze życzenia. Zdrowia, szczęścia i pomyślności. Może banalne, ale kto nie chce być zdrowy i żyć szczęśliwie? Dlatego właśnie taki "banał" ślę do wszystkich. Taki, jakiego sama bym sobie życzyła. Może jeszcze tylko na dokładkę świątecznej zimowej pogody, bo ta jak zwykle zaskakująco nie na miejscu. Jak tak dalej pójdzie to zacznie zaskakiwać ta prawidłowa.
     A u mnie pod choinką zagościła pewna panienka. Aniołek, a właściwie anielica- Tilda. Musze wymyślić jej jakieś imię. Musi być adekwatne i pasujące. Może Matylda albo Klotylda? Będzie problem. A może ktoś pomoże?

    Zgodnie z ideą bloga, jak wszystko tutaj lalusia wykonana została w całości własnoręcznie. Niestety nie przeze mnie. Szyta przeze mnie mogłaby dzieci straszyć w Halloween. Ale nie o mnie. Jeśli ktoś byłby zainteresowany taką ślicznotą zachęcam. Szyje je moja siostra. Każda jest inna. Najdziwniejsze, że pomimo, że szablon jest jeden, to za każdym razem lalusia ma inny wyraz "twarzy".





sobota, 21 grudnia 2013

To już niedługo.

    Żyję w wiecznym "niedoczasie". Swoją drogą to określenie jest genialne. Świetnie opisuje moje aktualne położenie. Wymyśliła je moja koleżanka, która sama też jest mamą i dodatkowo codziennie pędzi do pracy. To taki stan, w którym permanentnie ma się coś do zrobienia. Ba, jest to cała lista do wykonania. Tryliony czynności, które są niezbędne i tak naprawdę nawet jak są wykonane to i tak tego nie widać. No bo co z tego, że zrobię pranie, jak czekają na mnie trzy następne. Lista zamiast się kurczyć to się wydłuża. Syzyf, po prostu. Chyba kiedyś się wykaraskam. Nadchodzi styczeń- miesiąc marazmu- przeznaczę go na nadrabianie zaległości.
    Teraz coroczny dylemat- choinka. Żywa czy sztuczna? Mała czy duża? Ozdoby klasyczne czy nowoczesne? Mnie osobiście podobają się bardzo kolorowe ze szklanymi bombkami, słodyczami i koniecznie własnoręcznie wykonanymi ozdobami. Nie musi być duża, ważne żeby była żywa. Dla tych, którzy wolą bardziej nowoczesne ozdoby mam propozycję:
BOMBA- spora sztuka- 11cm.





czwartek, 12 grudnia 2013

Jaki Ojciec taki Syn

    Pozdrowienia z pracowni Świętego Mikołaja. W tym roku z powodu nawału pracy przedświąteczne porządki cały czas są odkładane. Czyżbym znowu miała wszystko robić na ostatnią chwilę? Czyżby to było dziwne w moim przypadku?
    W sumie mogłabym tego nie robić, no bo przecież nikt mnie nie zmusi. Ale jak się tak zastanowię, to muszę przyznać, że to właśnie porządki i wszystkie inne przygotowania tworzą "magiczną przedświąteczną atmosferę". Tylko jakoś tak....kiedyś miałam do tego znacznie więcej zapału. Chyba zacznę kombinować choinkę. Raczej choineczkę- w tym roku drzewko będzie tycie-tyciutkie. Będzie stała na komodzie, bidulka. Nie może nawet za bardzo wystawać, bo synek to ciekawskie stworzenie i raczej nie może znajdować się w zasięgu ręki.

    A co przy choince? Rodzina. A na rodzinie- muszka odświętna i nowoczesna jednocześnie. W komplecie dla taty i synka.



sobota, 7 grudnia 2013

TRUSKAWKI

     Truskawki mogą być  z pewnością idealne na zimę, jako wspomnienie lata. Zwłaszcza w taki dzień, jak dziś. Za oknem prawdziwa zimowa bajka. Bajka, pod warunkiem, że siedzi się w domu pod kocem z ciepłym kubkiem w ręce. Wyjście na dwór grozi wpadnięciem w zaspę i łzami od wiatru. Właśnie na takie momenty dobrze jest mieć w domu słoik dżemu lub sosu truskawkowego, albo jeszcze lepiej- zamrożone truskawki. Z tych ostatnich można zrobić szybko mus truskawkowy, który smakuje dokładnie tak samo, jak w lipcu. (Mam nadzieję, że nie pomyliłam miesięcy)












piątek, 6 grudnia 2013

6 grudnia

       Pamiętam dokładnie, jakby to było wczoraj. Pół nocy nie mogłam zasnąć, bo nasłuchiwałam czy już idzie. Muszę przyznać, że naprawdę wierzyłam w Świętego Mikołaja. Bylam święcie przekonana, że wchodzi do nas przez okap kuchenny. Nie moglam się tylko nadziwić, jak taki gruby facet się tam mieści i nigdy nie zrzuca tych wszystkich przyborów kuchennych, które tam wisiały. Niestety ludzie mają rację- czas płynie szybciej, niż nam się zdaje. Dziś już grozi mi trzydziestka, a wspomnienie dziecięcych emocji jest tak świeże, jakby wcale nie mineło 20 lat.
jak byłam młodsza to wydawalo mi się, żę ktoś kto pamięta rzeczy sprzed 20tu lat jest już stary. Pora wydłużyć tę granicę do 30.  Może to wyglądać tak, jakbym miała jakiś problem ze swoim wiekiem. Otóż, zaprzeczam. Nie przeszkadza mi to, że mamy coraz więcej lat, bardziej drażni mnie fakt upływającego czasu.

     Zastanawiam się co ja mogłabym sobie życzyć? hmm, jaki prezent sprawiłby mi radość? No i odkryłam, że istnieje kilka drobiazgów o których marzę- wreszcie. Myślę, że nawet chwilowy brak realizacji tych pragnień nie będzie taki zły. No bo czy nie ma nic lepszego od zasypiania z myślą: "Jak ja bym chciała to mieć"?
     Aktualnie (czyt. w tej chwili) najlepszym prezentem dla mnie jest odrobina ciszy i spokoju. Zazwyczaj o tej porze dnia robię sobie kawę, bo trwa drzemka mojego synka. Dziś z racji tak wyjątkowego dnia zrobiłam sobie na obiad frytki. A żeby poszło w.....;-)) Chyba zasłużyłam. Większe marzenia zostawiam na większe okazje.

I tego też Wam życzę! Żebyście zawsze mieli marzenia, pragnienia. I żeby niektóre się spełniały, a niektóre przechodziły dalej- nawet na całe życie.
A jeśli ktoś nie ma już jakiś marzeń, to niech się zastanowi, czy wszystko jest OK.


     Żeby nie było tak łyso dziś jako załącznik dziś chustecznik i moja skarbona Kaczucha jako mistrz drugiego planu: