niedziela, 29 września 2013

Mały dla Małej

   Wieszaczek. Taki mini-mini. Idealny na minikreację na specjalną okazję. Słodziakowy prezent. Miśki pozdrawiają Olusię. I ja też, oczywiście!!

  Na potwierdzenie, że to nieprawda, że ja nic nie robię TA DAAAAA:
Ciśnienie się dziś zmieniło i mnie odczarowało. Do tej pory coś mi nie pozwalało nawet nic zaczynać. Oczywiście mam na myśli moje samopoczucie i chęć do działania, bo mój synek w dalszym ciągu nie pozwala mi zrobić NIC!! Jesteśmy na etapie nauki otwierania klapy od sedesu. Niech nikt nie myśli, że pozwalam mu na takie rzeczy, ale powstała u niego swego rodzaju fascynacja. Jak tylko się da mknie do łazienki i kontynuuje swoje odkrycia. A papier toaletowy?? Jak on się fascynująco rozwija.... Czy Wasze dzieci maja tez jakies takie dziwne zainteresowania? Po co te wszystkie drogie interaktywne zabawki? Pytam PO CO? Ha Ha, ja wiem- dla rodziców, tylko nikt się nie chce przyznać.

środa, 25 września 2013

Rozważna czy romantyczna...?

Chyba jednak dwie romantyczne. Kolorystyka podobna, troszkę inny wzór.
Okładka na książeczkę zdrowia, koniecznie "Sowa" została zrobiona na specjalne zamówienie. Ja, nadgorliwie zrobiłam dwie, bo zawsze dobrze mieć jakiś wybór:



Jakość zdjęć nie powala, ale mój aparat czasami się buntuje. Przymierzam się do kupna nowego. Troszkę się boję, żeby znów nie popełnić tego samego błędu, co ostatnio. Jeśli ktoś ma chęć doradzić mi jaki aparat warto kupić, chętnie posłucham. 

 Która fajniejsza?

Tu poprzednie okładki-sowy,  wersja dla dziewczynki i chłopca:




poniedziałek, 23 września 2013

LITERY

   Temat liter jest teraz bardzo top'owy, a nawet bym powiedziała ścienny. Fajnie, że w końcu na ściany wkroczyło coś nowego. Wyganiają obrazy i plakaty, chociaż te ostatnie też bardzo mi się podobają. W internecie jest bardzo dużo inspiracji i pomysłów, jak wykorzystać napisy i pojedyncze litery:




 Podobają mi się zwłaszcza pierwsza propozycja- na ciemnej ścianie.
A tu kolejna moja propozycja:




Ten sam kształt, ale w innej kolorystyce mieszka u mnie na przedpokoju i całkiem dobrze się sprawdza:







 

środa, 18 września 2013

Moje nowe BABY

      Troszkę mnie nie było, ponieważ mam dość duże problemy ze wstawianiem postów z mojego komputera. Aktualnie pracuje na innym i chyba jest dobrze. W głowie tyle pomysłów i tyle już gotowych prac, a tu nic nie można zrobić. Biednemu zawsze wiatr w oczy...hmm czy jakoś tak. W każdym razie wracam i mam nadzieję, że problem mojego kompa wkrótce rozwiążę.
Żeby nie zanudzać już tak swoimi problemami zapowiadam prezentację nowego dzieła. Moje nowe dziecko to "BABY". Dawno temu- chyba ze sto lat już miałam plan zrobić coś takiego i dopiero pewna miła Pani zmobilizowała mnie do pracy. I znowu wyjdzie, że jestem leniwa- chyba muszę obrać inną strategię. NIE- nie jestem leniwa, ja po prostu- jak to mówi moja siostra mam "bardzo długi rozbieg". Aktualnie czasowydłużaczem jest również synek, który ostatnio delikatnie mówiąc przyrósł mi do rąk. Lekki to on nie jest. Nie zanudzam już i prezentuję:


 Niektórym kolory mogą się wydać dość dziwne, jak dla dzidziusia, ale serio- bardzo dobrze to wyszło. Żeby tak zupełnie smutno nie było dodałam sznur, a on nadał jakiegoś takiego marynarskiego stylu.
Myślę, że właśnie w tej scenerii w połączeniu z chłodną szarą ścianą i czarno-białą fotografią mą rodzinną jest super.
Osobiście uważam- i chyba mam do tego prawo, że faszerowanie dziecięcych pokoików różem, fioletem, niebieskim i zielonym od dywanu po sam sufit jest straszną zbrodnią. Ale na ten temat chyba innym razem się porozwodzę, bo czas spać. Czas operacyjny: 00:32. (Jak na mnie to nie jest źle)



sobota, 7 września 2013

MUCHI

Miałam się do nich zabrać baaardzo dawno temu, ale moja przypadłość odkładania wszystkiego na później albo w nieskończoność zwyciężała za każdym razem, kiedy się do nich zabierałam. Fakt, jedną dziecięcą mini muszkę zrobiła już jakiś czas temu- konkretnie na Wielkanoc, żeby mój mały elegant wyglądał bardziej dostojnie. Rezultat był taki, że zamiast dostojnie wyglądał....zadziornie. I w sumie lepiej. uniknęłam niepotrzebnego błysku materiału i pomyślałam, że taki maluch może muchę nosić codzienne. Wyobraźcie sobie wzrok innych ludzi, kiedy to odziany w taką muchę "młody" mężczyzna pomaga mamie robić zakupy w biedronce, siedząc w sklepowym koszu he!!

Tak właśnie prezentował się na Święta Wielkiej Nocy. Minęło kilka miesięcy, a z niego zrobił się Wielki Człowiek, więc zasłużył na nową muchę. Wzięłam się do roboty nie bez popędzenia mnie przez pewną Panią....już Ona wie o kogo chodzi. Od nic nierobienia przeszłam do produkcji hurtowej i oto, co z tego wyszło:




Klasyczne i kolorowe, rockowe i pastelowe. Jak na razie raczej ciemne barwy





A tu o proszę, z jaką nonszalancją model prezentuje nowy nabytek

Zainteresowanych zakupem muszki odsyłam TU

piątek, 6 września 2013

W lekkich kolorach.

Pierwszy post pokazowy w lekkim kolorze. W końcu nie każdy lubi róże i fiolety. Dla każdego coś dobrego.
Powinnam chyba napisać o tym, że współautorem bloga, a ostatnio prawie wszystkich moich pomysłów jest mój synek. Już wspominałam o tym na mojej poprzedniej stronie. Mam na myśli to, że "potrzeba jest matką pomysłów". Tak właśnie było z okładką na książeczkę zdrowia. Ma podobno służyć długo, więc dobrze by było, żeby coś ją otuliło. Jeśli dodatkowo wygląda ładnie to tym lepiej. Propozycja na dziś: ukochany filc i kremowo-brązowo-pudrowe barwy:






środa, 4 września 2013

Witam serdecznie,
Pierwszy post na tym blogu nie jest moim pierwszym postem. Dotychczas chowałam się w "Wytwórni Kreatywnej"- o TU. Z założenia był to blog o decoupage'u, a raczej o moich wytworach. Bloga zakładałam z zamiłowania do wszelako pojętego TWORZENIA, a zwłaszcza do tworzenia czegoś z niczego. Z upływem czasu moje hmmm..."umiejętności" się rozrosły i robię coraz więcej rzeczy. Codziennie w mojej głowie piętrzą się nowe pomysły. Jest ich tak dużo, że sama nie nadążam.
W ostatnim czasie bardzo dużo się u mnie zmieniło, a zmiany te w dużej mierze wpłynęły na powstanie nowego bloga, a zwłaszcza jego nazwę. Tak, macierzyństwo to wywrócenie życia do góry nogami, ale dla takiej osoby jak ja, jest to też napływ nowych pomysłów wynikających z potrzeby chwili.
Mama Kreatywna to dużo więcej niż WYTWÓRNIA. Będzie znacznie więcej nowości, pomysłów, spostrzeżenia, DIY, a może nawet pokuszę się na jakiś przepis kulinarny...? (Sama nie wierzę, że to piszę ;-)))
Potrzebna była mi odrobina świeżości i może tu ją znajdę.
zapraszam serdecznie do oglądania i komentowania.

pozdrawiam serdecznie

Mama Kreatywna